___________________________________________
Był głodny, od samego rana nie
miał nic w ustach, bo najzwyczajniej w świecie zabrakło mu pieniędzy. Skromne
stypendium, które dostawał, przeznaczał na opłaty za pokój i coś do jedzenia,
ale w tym miesiącu musiał kupić buty, bez których nie obszedłby się w tę
deszczową pogodę. Uruchomił swój stary używany
komputer, z trudem łącząc się z siecią. Już ostatniej nocy podjął tę decyzję.
Musiał. Nie miał innego wyjścia.
*
Na samą myśl tego, co
prawdopodobnie czeka go tego wieczoru, było mu słabo. Musiał poniżyć się przed
obcym facetem, by mieć co włożyć do garnka. Nienawidził siebie, choć tak
naprawdę jeszcze nic złego nie zrobił. Do spotkania z tym mężczyzną dzieliło go
kilka godzin. Leniwie zwlókł się z łóżka, by wziąć szybki prysznic. Stanął
przed lustrem w niewielkiej łazience, lustrując swoje nagie ciało. Coraz
bardziej widoczne żebra wcale go nie dziwiły. Założył bieliznę i przygotowany
wcześniej zestaw – ulubioną czarną koszulkę i dopasowane dżinsy, które sam
sobie uszył. Spryskał ciało perfumami, a włosy delikatnie ułożył tak, by kilka
kosmyków opadało na jego chudą twarz.
Godzina spotkania zbliżała się
niemiłosiernie. Jego pierwszy klient miał przyjechać po niego za dokładnie
dwadzieścia minut. Stanął przed oknem, obserwując ulicę. Bał się. Potwornie bał
się tego, że zostanie wykorzystany, choć w ogłoszeniu dokładnie zaznaczył,
czego oczekuje. Punktualnie o dwudziestej, białe Audi r8 zaparkowało pod
blokiem. Serce stanęło mu w gardle, gdy z auta wysiadł dobrze zbudowany
mężczyzna. Po chwili zapukał do jego drzwi. Miał ochotę zamknąć się w łazience
i udawać, że go nie ma, ale to ostatnia deska ratunku. Otworzył.
- Cześć. Bill, prawda? – niski
głos mężczyzny przyprawił go o jeszcze szybsze bicie serca.
- T-tak. Proszę wejść – mruknął
cichutko, ale mężczyzna ani drgnął – coś nie tak?
- Jedziemy do mnie. Zabierz
najpotrzebniejsze rzeczy – oznajmił zimnym tonem, a Bill chwycił jedynie swoją
torbę i ruszył za nim.
W aucie nie odezwali się do
siebie ani razu, choć Bill był pewny, że wysoki szatyn słyszał przyśpieszoną
akcję jego serca połączoną z marszem kiszek. Było mu wstyd. Białe Audi
zaparkowało w centrum miasta, pod jednym z mieszkalnych wieżowców.
- Mogę wiedzieć, jak masz na
imię? – odezwał się w końcu, a głos mu drżał. Starał się panować nad emocjami,
ale marnie mu to wychodziło.
- Tom – odpowiedział krótko –
chodźmy, kolacja czeka.
*
Czuł się dziwnie. Nigdy w życiu
nie widział takiego luksusu, jak właśnie w mieszkaniu Toma. Dopiero teraz zdał
sobie sprawę, że są mniej więcej w tym samym wieku. Od kiedy tylko przekroczył
próg mieszkania, do jego nozdrzy dochodziły cudowne zapachy.
- Na pewno jesteś głodny – męski
głos Toma wyrwał go z namysłu – mam nadzieję, że lubisz makaron z sosem –
uśmiechnął się, podając do stołu dwie porcje gorącego posiłku. Po raz kolejny
było mu wstyd, a jego policzki pokryły się szkarłatem. Nic nie mówiąc, usiadł
naprzeciwko Toma – smacznego!
Kiedy tylko zapełnił swój pusty
żołądek, jego humor się poprawił. Ciągle milcząc, zaczął się przyglądać
mężczyźnie. Jego ciemna karnacja idealnie współgrała z jasną koszulką, którą
miał na sobie, a ciemne włosy dodawały mu uroku. Zastanawiał się, jak taki
przystojny facet mógł lubować w chłopcach. Po chwili Tom stanął tuż za nim, a
przez drobne ciało Billa przeszedł zimny dreszcz. Poczuł jego gorące dłonie na
swoich barkach.
- Jesteś strasznie spięty –
przesunął nimi po ramionach, a Bill przymknął oczy. Uwielbiał tego typu dotyk.
- Zrób to, co masz zrobić –
odwrócił się, spoglądając szatynowi prosto w brązowe tęczówki. Tom przyglądał
mu się jedynie z zaciekawieniem – no dalej! Chcę mieć to już za sobą – głos
Billa zadrżał, a w jego oczach pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły
spływać po poszarzałej skórze. Wstał z krzesła, zaczynając ściągać z siebie
ubrania, jednak Tom nie pozwolił mu dokończyć.
- Ubierz się – podał mu koszulkę
i ciepłą bluzę – nie chcę cię skrzywdzić – mruknął łagodnie – widzisz, kiedy
znalazłem twoje ogłoszenie w sieci, zrobiło mi się jakoś dziwnie. Jakaś
wewnętrzna siła kazała mi o ciebie zadbać. Billy, spójrz na mnie – stanął tuż
obok niego, a jego duże dłonie objęły zapłakaną twarz studenta. Ciepłe wargi
objęły jego drżące usta, a po chwili przemierzały już mokrą dróżkę, scałowując łzy.
Bill stał nieruchomo, będąc w kompletnym szoku, kiedy jednak odruchowo objął
Toma za kark. Ten tylko mruknął gardłowo i oderwał się na chwilę od ciepłej
skóry Kaulitza. Złapał go za biodra, unosząc, a blondyn objął go w talii swoimi
nogami. Zaufał mu i poddał delikatnym pieszczotom. Po chwili wylądował na
miękkiej kanapie, a Tom z powrotem przylgnął do jego ust. Wplótł długie palce w
dłonie Toma. Trwali jeszcze przez jakiś czas, a ich oddechy powoli się
normowały.
- Skoro nie chcesz mnie
wykorzystać – zaczął niepewnie, lustrując pogodną twarz Toma – to czego ode
mnie oczekujesz? – uniósł brew, na co szatyn zaśmiał się cicho.
- Oczekuję twojego szczęścia,
Bill – uśmiechnął się. Nie mógł mu przecież powiedzieć, że już od dłuższego
czasu go obserwuje. Znał jego nawyki i wiedział, co lubi. Był nim zafascynowany
– zaufaj mi, a już nigdy nie będziesz nieszczęśliwy – spojrzał na niego i w
oczach dostrzegł łzy. Bill wtulił się, a dłonie Toma powędrowały pod koszulkę
blondyna, który wstrzymał oddech. Nie protestował. Ułożył się na jego kolanach
i powolnie zsunął idealnie dopasowaną koszulkę z ciała swojego wybawiciela.
Przesunął dłońmi po umięśnionym brzuchu Toma, czując narastające podniecenie.
Ciekawskie palce błądziły po gorącym podbrzuszu. Powoli, patrząc szatynowi w
oczy, rozpiął rozporek i przejechał koniuszkiem po linii bokserek. Tom mruknął
zadowolony, a Bill zjeżdżał palcem wskazującym niżej i niżej, by w najmniej
oczekiwanym momencie zacisnąć dłoń na rosnącym problemie Toma.
- Ugh! – szatyn syknął
podniecony, a Bill lubieżnie zwilżył wargi. Zszedł z jego kolan, zachęcając
mężczyznę do wstania. Gdy tylko stanął przed nim, klęknął na miękkim dywanie,
pozbywając bielizny rozanielonego Toma. Przesunął dłonią po podbrzuszu, by
długimi palcami objąć pulsującą męskość chłopaka. Bawił się nią przez chwilę,
obserwując jak wyraz twarzy Toma zmienia się z sekundy na sekundę. Zbliżył usta
i koniuszkiem języka przejechał wzdłuż penisa, by po chwili wsunąć główkę
między gorące wargi. Był namiętny, ale powolny, jakby chciał jak najlepiej
poznać walory smakowe i dźwiękowe Toma. Ten tylko mruczał, panując nad tym, by jego biodra
nie poszły w ruch. Zacisnął dużą dłoń na ramieniu chłopaka, który odkrywał
przed nim nowe doznania. Nie była to pierwsza tego typu pieszczota w jego
życiu, ale Bill robił to z takim wyczuciem i namiętnością, że tracił zmysły.
Skończył w ustach blondyna, opadając na kanapę.
- O cholera – mruknął, kiedy
zauważył poruszającą się grdykę Billa – jesteś niesamowity – uśmiechnął się, a
po chwili chłopak już siedział na jego rozgrzanych udach. Tom zbliżył się do
niego i odnajdując jego słodkie usta, musnął je delikatnie - teraz twoja kolej
na przyjemność – szepnął mu do ucha.
*
Leżał w wygodnym łóżku Toma i sam
do końca nie wiedział, czy mu się to przyśniło, czy Tom postanowił z niego
zakpić i zdobyć jego zaufanie, by jutro wykorzystać go tak, jak w
najczarniejszym scenariuszu. Duża dłoń mężczyzny ciągle wplątana była w jego własną,
a miarowy oddech wypełniał pomieszczenie. Był cholernie spełniony. Jeszcze
żaden inny mężczyzna nie zatroszczył się o jego potrzeby. Zawsze liczyło się
tylko spełnienie partnera, a dzisiaj byli równi. Oboje dostali to, czego
pragnęli. Uśmiechnął się, przypominając sobie najgorętsze fragmenty ich
wspólnej nocy. To było niesamowite, z jaką czułością Tom zapoznawał się z jego
drobnym ciałem, by małymi kroczkami przygotować go do największej
przyjemności, jaką zaznał w swoim dwudziestoczteroletnim życiu. Wtulił się
ufnie w tors śpiącego Toma, a ten tylko mruknął zadowolony, układając swoją
wolną dłoń na brzuchu Billa. I tak zasnął obok mężczyzny, który od tamtej
cudownej nocy stał się jego najlepszym przyjacielem, kochankiem i miłością
życia.
Podoba mi się, ale mogło być dłuższe i nieco bardziej rozwinięte. Jak np to, że Tom już od jakiegoś czasu obserwował Billa. Skąd to się wzięło, gdzie go zobaczył i czemu się nim tak zafascynował i dlaczego Bill nigdy go nie zauważył? Myślę, że można było to bardziej wyjaśnić. Myślę też nawet, że można by było zrobić z tego kilka ciekawych części, jeszcze dopisując trochę ich dalszych losów, bo z chęcią bym poczytała jeszcze trochę tej historii i dowiedziała się kim jest tajemniczy wybawiciel Billa, Tom :) Ale ogólnie to w jaki sposób wszystko, opisujesz przypadło mi do gustu więc z pewnością tu jeszcze zajrzę. Życzę weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoją sugestię! :) Chciałam, by to było jednoczęściowe opowiadanie, ale nie wykluczam drugiej części, tym razem pisanej perspektywy Toma, bo faktycznie - skupiłam się na wątku Billa, a wątek Toma został pominięty.
UsuńBardzo mi miło, że podoba Ci się to, co stworzyłam.
Pozdrawiam :-*
Wyraziłam to na co zwróciłam uwagę, a jeśli Ci to w jakiś sposób pomogło to cieszę się :) I jeśli zastanawiasz się nad opisaniem tego z perspektywy Toma, to ja uważam, że to jest właśnie dobry pomysł. Aby wyjaśnić to co nie zostało powiedziane tutaj. Bo naprawdę mnie to ciekawi :) Poza tym gdy coś czytam, opowiadania, czy książki, zawsze ciekawi mnie perspektywa tej drugiej strony. Jak ten inny bohater to postrzega, co czuje, co myśli itd. Więc jestem jak najbardziej na tak, by w tym przypadku opisać to z perspektywy tego drugiego :)
Usuń:-*
Matko Boska... Zakochałam się. Weszłam na Twojego bloga, szukając jakiejś jednoczęściówki, ta zwróciła moją uwagę ze względu na tytuł... nie wiem, czy właściwie, ale skojarzyła mi się z kawałkiem Bonsona o tym samym tytule, więc postanowiłam ją przeczytać. I nie żałuję... Cudownie piszesz, masz czysty, klarowny styl, a ta historia jest tak ...magiczna? nie wiem, czy dobrze określiłam to słowo, ale teraz jestem na Ciebie wręcz zła, że tak bardzo ją skróciłaś!!! mogłaby powstać z niej przynajmniej porządna kilkuczęściówka.. Szkoda :( Jesteś naprawdę świetna, tylko jedna rzecz podczas czytania raziła mnie w oczy. Fragment 'Nie tak wyobrażał sobie okres studiów w Berlinie. Co on sobie wyobrażał?' trochę się gryzie :) gdy to poprawisz, będzie to dopieszczony do perfekcji, łapiący za serce, genialny one-shot. Czekam na więcej. Pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńlieb-mich-immer
Bardzo dziękuję za Twój komentarz! Cieszę się, że ten one-shoot Ci się spodobał :) Z zamysłu miała to być bardzo krótka część, ale rozważam drugą część tej historii, tym razem z perspektywy Toma.
UsuńDzięki za zwrócenie mi błędu, nie wyłapałam go podczas edycji :) Zaraz to poprawię.
Buźka!